Czas szybko mija,
minął wrzesień,
mamy już październik...
Złota polska jesień, kolorowe liście, kasztany.
Z mamą i Gabrysiem po przedszkolu biegamy na różne zajęcia. W czwartki wracamy dopiero po 19, a już o 7 mama zawozi mnie do przedszkola.
Szkoda mi Gabrysia, zamiast siedzieć w domu i bawić się musi z nami biegać, bo nie mamy go z kim zostawić. Na niektórych zajęciach muszę być sam tylko z prowadzącym więc mama z moim bratem siedzą w poczekalni. Gabryś zaczął pełzać, trudno mamie z nim wysiedzieć, a tu zbliża się wielkimi krokami zima, słota, deszcz, śnieg. Mimo to uśmiech gości na jego twarzy prawie cały czas, no chyba, że jest głodny.
Jeździmy podwójnym wózkiem. Waga wózka 18kg, ja 13,5kg, Gabryś 10 kg, w sumie tytułowe 41,5kg. Biedna mama musi nas pchać, ale daje radę. Czasem ciężko jej, bo nie zawsze ludzie garną się do pomocy przy zejściu czy wejściu po schodach czy autobusu. MAMO DZIĘKUJĘ!
Tata też chodzi ze mną na rehabilitację i zawozi mnie do przedszkola. Z tatą lepiej ćwiczę niż z mamą, ale tata dużo pracuje i nie ma tyle czasu. TATO DZIĘKUJĘ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz